Mirka
--
zdjęcia z podróży
Wyspy Kanaryjskie - Fuerteventura kwiecień 2013
mam 56 lat....
lecimy na Fuerteventurę samolotem linii Enter Air
nasz hotel Elba Sara znajduje się w Caleta de Fuste
wejście do hotelu
w hotelowym lobby
w naszym pokoju, łóżko jest wielkości lotniskowca ;)
na tarasie łączymy się z internetem
pyszne jedzonko w hotelowej restauracji
mamy już swojego kotka
Andrzej celnie strzela z łuku ;)
wieczór na terenie hotelu
roślinki są pięknie podświetlone
wieczorem w naszym oknie
po lewej znajduje się centrum handlowe "Atlantico"
"mały budda" ;)
w kawiarence na górnym tarasie
widok z naszego okna
teren hotelowy
hotelowy basen jest bardzo rozległy
chronimy się przed palącym słońcem...
żar się z nieba leje... (w afrykańskich spodniach)
ładne miejsce
tu spotykamy miejscowe wiewiórki - pręgowce berberyjskie
zabawny pręgowiec berberyjski
bardzo chętnie brały z ręki orzeszki :)
tradycyjnie, Andrzej szuka pamiątkowego kubeczka
fajny miś :)
wieczorne szaleństwa (tylko tak udawał :))
w nocy na bulwarze jest bardzo przyjemnie
na plaży w Caleta de Fuste
wielbłądy na plaży są do wynajęcia...
na spacerku w Caleta de Fuste
w pustynnym klimacie miejska roślinność musi być sztucznie nawadniana
port w Caleta de Fuste
wypożyczamy samochód i objeżdżamy wyspę; nie rozstajemy się z wodą
mijamy pustynne krajobrazy
dojeżdżamy do Antiqua, dawnej stolicy wyspy
Antiqua kościółek
miejscowa policja w Antiqua
jedziemy dalej górską trasą, podziwiamy widoki
kozy...kozy...
przez góry dojeżdżamy do zabytkowej Betancurii
znajdujemy niewielkie sklepiki z ofertą dla turystów
w Betancurii kupujemy
pamiątkowe wyroby rękodzielnicze
jesteśmy tu w samo południe, jest strasznie gorąco...
osada w górach - niełatwo tu dotrzeć
krajobrazy w drodze na południe wyspy
dojeżdżamy do plaży w Costa Calma na południu wyspy
i wchodzimy do wody, żeby się ochłodzić
jedziemy dalej i oglądamy świętą i magiczną górę Tindaya
w północno-zachodniej części wyspy
a to już północ Fuerteventury
plaża w Corralejo (północ wyspy)
kończymy objazd w porcie stolicy - Puerto del Rosario
kupujemy "terkoczącą" żabę ;)
na targu afrykańskim, z Senegalczykiem
afrykański boss, jeśli się potargować, to tylko z nim ;)
ostatni spacerek przed powrotem do domu...