statek


gdzieś na Bałtyku ...

statek


mój poster na XI Ogólnopolskich Warsztatach Bentologicznych

wstecz

Od kilku lat byłam już wicedyrektorką w liceum (zdjęcie 3), gdy niespodziewanie otrzymałam list z uczelni. Mój dawny promotor - profesor Ludwik Żmudziński (członek Międzynarodowej Rady Badań Morza z siedzibą w Kopenhadze oraz współautor Konwencji Helsińskiej) - przypomniał sobie o mnie i ponownie napisał, zachęcając do podjęcia badań morskich z propozycją robienia doktoratu (zdjęcie 4). Tym razem nie odmówiłam.
Zaczęłam pracę nad unikatową populacją zmieraczka zatokowego Talorchestia deshayesii, żyjącego na plaży w Juracie, na Półwyspie Helskim (zdjęcie 5). Jednocześnie zaangażowałam się w pobieranie materiału dla Muzeum Historii Naturalnej w Londynie oraz Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tamte badania dotyczyły zawartości metali ciężkich w organizmach zmieraczków (publikacja, w której zawarto podziękowanie za współpracę, ukazała się w Journal of Experimental Marine Biology and Ecology, w 2003 r.). Promotorem mojej pracy doktorskiej został prof. Zbigniew Piesik, gdyż prof. Żmudziński jako emeryt nie mógł już osobiście tym się zajmować (zdjęcie 6). Później, w 2004, pod kierunkiem promotora otworzyłam przewód doktorski. Na moim stanowisku badań w Juracie odbyły się warsztaty dla grupy młodzieży z krajów nadbałtyckich (m. in. Szwecji, Litwy, Białorusi), które współorganizowałam. Grupą kierował prof. Kornijów z Akademii Rolniczej w Lublinie oraz prof. Żmudziński z ramienia Centrum Biologii Morza w Gdyni. Warsztaty zakończyły się badaniami zmieraczków w Stacji Morskiej w Helu. W maju 2004 r. wzięłam czynny udział w XI Ogólnopolskich Warsztatach Bentologicznych w Jastrzębiej Górze, zorganizowanych przez Uniwersytet Gdański i Polskie Towarzystwo Hydrobiologiczne. Zaprezentowałam poster dotyczący moich badań, a także dla kilkudziesięciu uczestników warsztatów (z różnych krajowych uczelni), przeprowadziłam zajęcia na plaży w Juracie (zdjęcie 7).  Dwukrotnie, w 2001 i w 2004 r. poszukiwałam zmieraczków w Szwecji. W sierpniu 2004 wraz z prof. L-E. Perssonem z Uniwersytetu w Kalmarze, odbyłam podróż na wyspę Olandię, gdzie pobrałam materiały do badań (zdjęcie 8). Także w sierpniu 2004 przeprowadziłam we współpracy z pracownikami Stacji Ornitologicznej PAN w Górkach Wschodnich poszukiwania zmieraczków zalewowych Orchestia cavimana oraz pobieranie prób w rejonie Wisły Śmiałej i Zalewu Wiślanego. Profesor Żmudziński odbył swoją podróż sentymentalną - w tej okolicy, w Suchaczu odnaleźliśmy populację zmieraczków, które badał już w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku (zdjęcie 9).  

Praca nad zmieraczkami była dość mozolna. Przeszłam prawie cały Półwysep Helski, łącznie z terenami wojskowymi (zdjęcie 10). Zimą przekopywaliśmy z mężem zlodowaciały piach w poszukiwaniu miejsc zimowania (zdjęcie 11). Co tydzień - dwa, od kwietnia do października - przez kilka lat,  pobierałam materiał z plaży w pięciu punktach. Potem - wstępna segregacja pęsetą (zdjęcie 12) i badania pod mikroskopem. Musiałam czekać aż wylęgną się kolejne pokolenia zmieraczków oraz co roku zbierać następne próby. Biologii żywych organizmów nie można przyśpieszyć, a praca doktorska musi się opierać na obszernym materiale. Długie zimowe wieczory zajmowały mi obserwacje pod mikroskopem binokularowym (zdjęcie 13). W czasie wolnym, po pracy, przebadałam ponad 7000 organizmów. Każdy zmieraczek zmierzony, zważony, policzone jajeczka i formy młodociane. Nie było lekko. Jednocześnie zaczęła się czarna seria. Dwa miesiące po otwarciu przewodu doktorskiego zmarł przedwcześnie mój promotor - profesor Piesik. Za pół roku, w kwietniu 2005 odszedł nieodżałowany profesor Żmudziński. Już myślałam, że nie może być gorzej... ale za miesiąc - kolejna śmierć, tym razem w mojej rodzinie. Uczelnia nie pozostawiła mnie bez opieki. Przydzielono mi drugiego promotora - został nim prof. dr hab. Zbigniew Witek - oceanolog, członek Komitetu Badań Morza PAN i szef Zakładu Ekologii Wód. Człowiek niezwykle cierpliwy, ciepły, skrupulatny i rzeczowy. Nawiązaliśmy bardzo miłą współpracę. Już mi się wydawało, że moja praca dobiega końca, gdy twarde życie znowu dało o sobie znać. Pod koniec 2005 pochowałam brata, potem zmarł teść i teściowa. W tym czasie kończyłam kolejne studia podyplomowe, a w 2008 fatalnie złamałam nogę, co wyłączyło mnie na pół roku z aktywności. W naszym domu od kilku lat trwał generalny remont, córka wychodziła za mąż, a ja w tym wszystkim zaczęłam zajadać stresy i tyć... Myślałam, że nie dokończę pisania, chociaż komplet badań był już dawno gotowy. Na szczęście jakoś się pozbierałam. Nadszedł właściwy moment oraz wsparcie mojego Promotora i solidna mobilizacja. Dokończyłam pisanie pracy: Biologia i ekologia zmieraczka zatokowego Talorchestia deshayesii (Audouin, 1826) w Juracie, nad Zatoką Pucką i po 6 latach od otwarcia przewodu doktorskiego złożyłam dysertację w dziekanacie Akademii Pomorskiej (zdjęcie 14). Zdałam przed komisjami 3 egzaminy: z języka obcego, filozofii i hydrobiologii, wszystkie -ku mojej radości- dość pomyślnie. Wielkim zaszczytem był dla mnie wybór recenzentów, z których szczególnie jeden - prof. dr hab. Krzysztof Jażdżewski z Łodzi, to sława naukowa, niestrudzony badacz najodleglejszych zakątków globu: Antarktydy i Meksyku, Australii, Morza Czerwonego i Spitsbergenu, wielki znawca mojej dziedziny (zdjęcie 15) - specjalnie przyjechał na obronę.

dalej